Sukces-Ja
Rozmowa z Radosławem Kohutem, prezesem zarządu Elko-Bis Systemy Odgromowe Sp. z o.o.
Czy łatwiej jest zbudować firmę czy ją przejąć?
Wydawałoby się, że firma w pełnym biegu jest prezentem dla osoby, która ją przejmuje. W moim przypadku jest trochę inaczej. Uczestniczyłem w życiu Elko-Bis od samego początku istnienia. Zawsze miałem chęć do pracy, więc podejmowałem się różnych prac od najmłodszych lat. Wiedziałem, że jeśli chciałem czegoś więcej, to musiałem sobie na to zarobić. Takie otrzymałem wychowanie: pieniądze nie spadają z nieba.
Zobacz także: O sukcesji w Elko-Bis Systemy Odgromowe. Wywiad z Ryszardem Kohutem, współzałożycielem firmy
Miło było popatrzeć, jak firma rośnie, natomiast miałem też własną ścieżkę rozwoju. Po skończonych studiach pracowałem w Anglii, zdobyłem wiedzę o funkcjonowaniu bankowości i rynku ubezpieczeń, co teraz niezwykle procentuje.
Po przyjeździe z zagranicy i kilku latach pracy w korporacjach dostałem propozycję stałej pracy w Elko-Bis, którą z miejsca przyjąłem. Jestem tutaj już ponad 11 lat. Zacząłem od marketingu, następnie zostałem przedstawicielem handlowym, aż w końcu kierowałem działem handlowym w kraju i za granicą. W końcowej fazie sukcesji zostałem dyrektorem zarządzającym, aż w końcu przyszła pora na najwyższe stanowisko w organizacji.
Co pozwala Panu sprawnie zarządzać firmą?
W biznesie ważna jest wiedza o rynku i mechanizmach, jakie wpływają na efektywność działania oraz bardzo dobre relacje z partnerami. Miałem dużo szczęścia, bo przez wszystkie lata w firmie bardzo dobrze poznałem branżę zarówno od strony technicznej i produktowej, jak i handlowej. Przez długi czas obserwowałem potrzeby rynku i naszych partnerów. Uczestniczyłem w budowaniu marki Elko-Bis od wielu lat, poznałem także firmę od środka. Dla pracowników naturalne było, że dzieci założycieli przejmą w pewnym momencie zarządzanie firmą. Od początku wiedzieli, na co mogą liczyć.
Jakie znaczenie ma firma na rynku instalacji odgromowych?
W branży działa kilkunastu konkurentów, w wielu przypadkach są to małe, lokalne firmy, które produkują niskojakościowe, podstawowe, metalowe elementy instalacji odgromowej i sprzedają je bez żadnych certyfikatów. Tanie produkty łatwo się sprzedają, ale zapomina się o bezpieczeństwie. Nasza firma stawia na jakość. Do tego dochodzi zaplecze techniczne, czyli cały know-how, którego nie ma konkurencja. Jako pierwsi w Polsce wprowadziliśmy narzędzia do projektowania instalacji odgromowych, które stale rozwijamy. Jesteśmy jedyni na rynku – nikt inny tego nie robi.
Logo firmy jest dzisiaj bardzo dobrze rozpoznawalne, a żółto-czerwone barwy i samochody już na trwałe kojarzą się w branży elektrycznej z marką Elko-Bis. Dziś nasza oferta dostępna jest w największych hurtowniach elektrotechnicznych w Polsce i kilkudziesięciu krajach Europy i Azji.
Czy planuje Pan zmiany?
Czuję na sobie dużą odpowiedzialność za firmę. Trzymam w rękach coś bardzo cennego oraz lata ciężkiej pracy setek osób. Elko-Bis jest w bardzo dobrej kondycji. Przez ostatnie trzy lata, gdy założyciele oddawali firmę sukcesorom, przychody wzrosty dwukrotnie, a pierwszy kwartał 2020 także był rekordowy w naszej historii. Jestem świadomy tego, że oczekuje się ode mnie zwiększenia udziałów w rynku i dalszego rozwoju z każdym kolejnym rokiem. Mogłoby to wydawać się obciążające, jednak planowana strategia i zmiany zapewnią nam dodatnią dynamikę, jeśli tylko sytuacja rynkowa zachowa choćby minimalną stabilność. Po pierwsze – informatyzacja (m.in. wymiana systemu ERP), po drugie – rozwój oferty o produkty, z którymi nie byliśmy do tej pory kojarzeni, po trzecie – dalsze inwestycje w nowoczesny park maszynowy. To nasze najważniejsze plany średniookresowe.
Jakie wartości dominują w Pańskim stylu zarządzania?
W Elko-Bis każdy wie, co ma robić. Pomimo to stawiam na bardzo szeroki dialog wewnętrzny, jestem otwarty na pomysły i inicjatywy, a każdy zawsze może przyjść i porozmawiać. Uważam jednak, że w dalszym ciągu musimy pracować nad aktywowaniem ludzi do działania i brania odpowiedzialności za swoje decyzje. Steve Jobs mawiał: „To bez sensu zatrudniać mądrych ludzi, by potem mówić im, co mają robić. My zatrudniamy mądrych ludzi po to, aby to oni mówili nam, co mamy robić”. Zgadzam się z tym. Z ludzi należy czerpać wiedzę i inspirację. Pracownicy mają bardzo duże doświadczenie na swoim polu działania i często orientują się w konkretnych zagadnieniach lepiej niż zarząd. Dlatego należy ich słuchać i wyciągać to, co aktualnie dla firmy najlepsze.
Nasze cele i zaplanowane projekty nie są realne bez naszego zespołu.
MK
Fot. MK