Spływ należności branży elektroinstalacyjnej na przełomie roku 2018 i 2019 potwierdził trendy, które wystąpiły już wcześniej w minionym roku: inaczej zmieniała się kwestia rozliczeń dostawców-producentów, a inaczej ich dystrybutorów hurtowych. Ci drudzy, pracujący bezpośrednio z dużą częścią rynku, zwłaszcza z sektorem MSP, nie odczuli dużych zmian na przestrzeni roku – oczywiście poza obrotami rosnącymi w ślad za rosnącym rynkiem budowlanym. Nie musieli w związku ze zwiększeniem swojej ekspozycji kredytowej akceptować także wyraźnie dłuższego opóźnienia w spłacie należności czy znacząco wyższego ryzyka wyrażanego przy pomocy wskaźnika moralności płatniczej odbiorców lub odsetka złych długów.
Ciężar większego zaangażowania kredytowego oraz absorbowania w związku z tym także opóźnień na większą skalę wzięli na siebie producenci. Wspierali w ten sposób swoich dystrybutorów, akceptując spadek ich (oraz dużych wykonawców, zaopatrujących się bez pośredników) moralności płatniczej o 8 pkt na przestrzeni roku czy średnie opóźnienie w spłacie zobowiązań z ich strony z 8 do 11 dni. Zmiany te są jak na razie pochodną wspomnianego wzrostu obrotów i związanego z tym zapotrzebowania na kapitał obrotowy, ale trzeba mieć świadomość, iż wzrost niewypłacalności w branży budowlanej (o 14% r/r w 2018 roku, jak spodziewamy się kontynuowany w roku bieżącym) wraz z postępem zaawansowania projektów infrastrukturalnych dotknąć może kolejne w łańcuchu procesu inwestycyjnego sektory, w tym firmy elektroinstalacyjne. Opóźnienia należności branży elektrycznej mogą mieć wtedy nie tylko inną przyczynę, ale i wymiar.
Michał Modrzejewski, Euler Hermes
Więcej w magazynie Rynek Elektryczny
Zaprenumeruj Rynek Elektryczny. Zobacz więcej