Pierwszy kwartał każdego roku w branżach związanych z budownictwem, także w elektrycznej, oznacza pewne spowolnienie obiegu należności w stosunku do poprzedniego – IV kwartału.
Tak jest i tym razem, ale spływ należności na przełomie stycznia i lutego 2019 r. był nie tylko wolniejszy niż w końcówce 2018 r., ale też w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem. Przy czym charakterystyczne, iż większe zmiany in minus generalnie notują producenci, a nie hurtownicy (zarówno w kwestii indeksu moralności płatniczej odbiorców, średniego opóźnienia ich należności, wzrostu trudnych długów jak i okresu DSO czy wartości ogólnie należności opóźnionych). Skoro nie jest to następstwo wyraźnego pogorszenia kondycji hurtowników materiałów elektrycznych (skala zmian jest większa niż u nich), to przypisać to można zapewne świadomej polityce pro-sprzedażowej, pobudzaniu przez producentów sprzedaży dłuższym kredytem kupieckim. Można to było zaobserwować już w poprzednich kwartałach.
Branża elektryczna nie odstaje przy tym od innych dostawców dla budownictwa – generalnie nie są notowane jeszcze znacząco rosnące opóźnienia należności, cały czas rynek jest w fazie wzrostu i absorbuje duży dopływ środków. Z drugiej strony – nie można zapominać o wciąż znacznej pomimo tego liczbie niewypłacalności firm budowlanych, mających kłopoty nie z powodu braku zleceń, ale ich niskiej rentowności. Nic nie wskazuje, aby sytuacja ta miała ulec poprawie, tak więc ryzyko zaległości płatniczych będzie z czasem narastać.
Michał Modrzejewski, Euler Hermes
Zaprenumeruj Rynek Elektryczny. Zobacz więcej